Witajcie!
No to sprawa wygląda następująco: wyściółka pod wykładziną podłogi jakoś się ułożyła; nie jest to być może rozwiązanie idealne, ale napewno lepsze niż trzymanie stopy i pięty niemal na gołej blasze. Ciut wygodniej i bardziej miękko jest.
Fotel dostał się w łapy znajomego blacharzo - mechanika. Został przymocowany do podstawy przez wyglądające solidnie szyny z profili zamkniętych o grubości ścianki 2mm i wysokości 2 cm. Przez to fotel wprawdzie nieco podjechał do góry ale też i zwiększył się zakres jego przesuwu o 17 cm, czyli tyle, ile dzieliło go od skrajnego wysuniętego położenia do siedziska tylnej kanapy. Siedzę wprawdzie wyżej, ale też i dalej od kierownicy no i jest poprostu lepiej. Na dodatek w razie czego mam możliwość usunięcia szyny i powrotu do fabrycznych ustawień, czyli jest dobrze.
Przy okazji wymienił mi łożysko w przednim prawym kole - wyło potępieńczo a w wozie hałas był porównywalny z gnającym na łeb, na szyję starym tramwajem. Teraz upajam się ciszą
Następny w kolejności jest centralny zamek, sterowany na wybitnie kapryśną podczerwień. Na forum znalazłem instrukcję montażu sterownika "na radio", ale nie bardzo wiem, czy przy okazji muszę wywalić podczerwień (wyrzucić diodę?), która straszy, wystając z takiego zniszczonego "grzybka" obudowy lampy sufitowej.
Acha - mam pytanie: czy wszystkie skoczki wyposażano przynajmniej w poduszkę kierowcy? Mój jest z 98 roku, wyposażony w chyba pierwszą oferowaną kierownicę

To nie moje auto, ale kierownica taka sama, którą zamieniłbym najchętniej na jakąś taką bardziej przyjazną oku. I tylko pytanie: czy ta klapka to taka sobie zaślepka, czy kryje się za nią poducha?
Pozdrawiam
Krzysiek