Strona 1 z 16

Kangoor uratował mi życie!

PostNapisane: poniedziałek, 4 października 2004, 19:53
przez Brada
Ehhh.... jak by tu zacząć?
Może tak; Cześć!
Nie opowiem całej histroii bo mi się nie chce do tego wszystkiego wracać! 3 tygodnie temu jechałem sobie z dziewczyną do domu. Padający deszcz nie pozwalał na żadny niedzielny wypad, więc postanowiliśmy zmienić miejsce przesiadywania z jej domu na mój. Odległość którą mieliśmy przebyć to zaledwie 4 Km, jednak oboje (jak zawsze) zapieliśmy pasy! Dosłownie 50m, przed znakiem obszaru zabudowanego - miasta do którego jechaliśmy - jakiś *** pierdolowny gówniarz popierdalał swoim złomem (bardzo stare BMW) i.....
Pierwsze co powiedziałem zaraz po czołowym zderzeniu, widząc że mocno krwawi mi lewa ręka, z nogą zakleszczoną gdzieś pomiędzy konsoletą, siedzeniem a drzwiami, było: Nie sądziłem *** że mnie to kiedyś spotka! A jednak... spotkało! Długo opowiadać o złamanej panewce biodrowej i miednicy i dużej dziurze w ręce, o helikopterze którym leciałem do szpitala, o nerwach, bezsilności i furii kiedy dowiedziałem się że sprawdza wypadku wyszedł po dwóch dniach obserwacji ze szpitala do domu, podczas gdy ja zostałem przykłuty do łóżka na 2 miesiące, a do kul na pół roku.
Chcę jednak powiedzieć o czymś innym. W chwili uderzenia mój wspaniały kangoor uratował mi życie. Była w także i moja zasługa. Napinacze pirotechniczne wbiły mnie i moją dziewczynę w siedzenia - już gdyby nie to - ten tekst nigdy nie zostałby napisany. Poduszka, po której z resztą miałem mocno opuchniętą twarz, ocaliła moją czaszkę od kierownicy. Kiedy wyczołgiwałem się z wozu przez dzwi pasażera, nie byłem w stanie zobaczyć zniszczeń wozu, gdyż siła zderzenia (którą szacuję na około 170 km/h) wrzuciła mnie w prawy rów przydrożny, tyłem do kierunku jazdy. Dopiero zdjęcia wozu, które pokazała mi rodzina kilka dni temu sprawiły że zdębiałem - nie sądziłem że z takiego wozu wychodzi się żywym!
Przęślę zdjecia kangoora po czołówce, każdemu kto tylko będzie chciał - po co? A no po to żeby pokazać jakimi wspaniałymi autami jeżdzimy, drodzy klubowicze. I Jak zobaczycie na zdjęciach z mojego prawie nic nie zostało - to jestem pewny że moim następnym autem będzie..... no jak to co? :-) Ta kwestia nie wymaga omówienia!
Pozdrawiam i pamiętaj drogi czytelniku o trzech sprawach!
#1 Zapinaj pasy - bo to kosztuje! 5 sekund na zapięcie i być może spokojną starość o lasce, albo wózek inwalidzki dla szczęściarzy!
#2 Jeśli masz stary samochód, łyse opony, jesteś pierdolonym *** i jeżdzisz tym złomem jak wściekły to SPIERDALAJ *** Z DROGI, BO SWOJĄ BEZ MYŚLNŚCIĄ MOŻESZ KOGOŚ ZABIĆ!
#3 Jeśli masz malucha - to nie zapinaj pasów, mała stłuczka i napewno będziesz jeżdził na wózku do końca życia, a tak... od razu pochowają Cię razem z kaszlakiem do grobu na wieczny odpoczynek!
J E Ź D Z I J Z W Y O B R A Ź N I Ą
Pozdrawia (nadal wśród żywych - ale sam się dziwie jak zobaczyłem zdjęcia) BRADA, Sobótka, Poland!

PostNapisane: wtorek, 5 października 2004, 08:08
przez jon104
:twisted: Aż mnie ciarki przeszły i .... w zasadzie nic nie trzeba dodawać. :evil:
Każdy powinien zdobyc się na refleksję nad tym co się dzieje na naszych drogach :twisted:

Bardzo mi przykro z powodu tego co sie stało i obyś jak najszybciej wrócił do zdrowia i równowagi psychicznej, bo taki wypadek zostawia czasami swój ślad :evil:(co widać w użytym słownictwie).

Ale z zamiaru zakupu nowego Kangoo-rka wnoszę, że wszystko idzie ku dobremu :)

Jeszcze raz życzę dużo zdrowia :!: :!: :!:

Dzięks

PostNapisane: wtorek, 5 października 2004, 08:50
przez Brada
Czesc, dzieki serdecznie. Tak jak mówisz wszystko wraca do normy. Jeśli chodzi o moją psychikę to powiem Ci tylko tyle że jeszcze nie dotarło do mnie to wszystko - być może dlatego że nie widziałem "na żywo" swojego wozu, w tej chwili czuję się jakbym nareszcie dostał urlop! :-) Szkoda że nie mogę sobie na tym urlopie gdzieś wyskoczyć lśniącym, skaczącym samochodem!
Tak czy inaczej moje plany na najbliższą przyszłość:
- wyzdrowieć
- połamać jednemu sku..... wszystkie zęby
- kupić kangoora!

PzDr ze Słonecznej Sobótki!
-------> (strzałka) :-)

Re: Kangoor uratował mi życie!

PostNapisane: wtorek, 5 października 2004, 11:28
przez kriskomp
Po mimo 20 kilku stopni poczułem się prez chwilę jak w największą zimę, ale i tak dobrze że z nami jesteś a co do renault to chyba nie trzeba komentować, co do starych szrotów z zachodu pozostaje żałować że robi się tego coraz więcej :(

Re: Kangoor uratował mi życie!

PostNapisane: wtorek, 5 października 2004, 13:35
przez yasak
Bardzo się cieszę, że ten wypadek nie skończył się dla ciebie tragicznie chociaż wydaje mi się, że to i tak duży uszczerbek na zdrowiu i finansach. Jednocześnie chciałem ci podziękować za ten tekst kazałem go przeczytać mojej żonie która pomimo moich protestów pozwala dzieciakom łazić po samochodzie w czasie jazdy.
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i oby nigdy nikomu kangoor nie musiał ratować więcej życia.

Pozdrawiam Yasak.
Blue Privilege 1,2 16V.

PostNapisane: wtorek, 5 października 2004, 17:05
przez Brada
Wiesz Yasak - ja też się cieszę że nie jest tak źle! Dzięki za wsparcie! :-)
A jeśli chodzi o mój prywatny stosunek do worzenia dzieci samochodem to powiem Ci tylko tyle, że o dziecko zawsze boje się najbardziej! Choć mam 24 lata, to myślę sobie że bardziej zasłużyłbym sobie na śmierć lub kalectwo, niż takie małe niewinne dziecko! Nigdy nie wybaczyłbym sobie gdyby jakiemuś dziecku stało się coś w moim wozie, a jak pokazuje mój przypadek wypadki się zdarzają w najmniej oczekiwanym momencie i zdażyć się może KAŻDEMU! Pozdrwaiam Cię drogi kolego, 3maj się i uważaj na bezmózgowców na trasie!
PS. Droga żono Yasak'a - Twój mąż ma rację - bezpieczeńśtwo to podstawa, oby nigdy wam się taka sytuacja nie przydażyła - pamiętaj jednak, że nigdy nic nie wiadomo!

PostNapisane: wtorek, 5 października 2004, 17:38
przez orys
Witaj

Wyrazy wspóczucia i powodzenia w drodze do zdrowia.
Sam dużo siedzę za kółkim i jak czasem popatrzę co się dzieje na drodze to mi się krew gotuje w żyłach.
Nic nie napisałeś co się stało twojej dziewczynie :?:
Mam nadzieję że nic złego

Naszczęście dziewczyna ok!

PostNapisane: wtorek, 5 października 2004, 19:21
przez Brada
Cześć, dzięki za życzenia! Mam zamiar - choć nie jest to łatwe - szybko wrócić do zdrowia. Jak pisałem gdzieś wcześniej, kiedy już będę 100% "na chodzie" będę musiał wyleczyć kontuzje prawej dłoni - będzie mocno pokiereszowana... od zębów mojego oprawcy!

Dziękuję serdecznie wszystkim za szczere życzenia i współczucie po stracie torbacza - zawsze mówiłem że jest to jedyne forum gdzie posty piszą wyłącznie mili ludzie! Tego brakuje na każdym innym forum, jeszcze raz dzięki chłopaki!

Tak się jakoś szczęśliwie złożyło, że zderzenie, po którym zaczeło się to wszystko, nie było centralne. Gość swoim bokiem uderzył w przednią część, w strone kierowcy, lewa przednia część jest prawie nowa! Stąd naszczęście nie ucierpiała moja pasażerka! Jakiś czas pochodzi tylko w gorsecie - ponoć jakieś kręgi szyjne uległy przesunięciu, a co za tym idzie szyja mojej dziewczyny pozbawiona jest kilku ścięgien! Pozatym oboje mieliśmy miliony siniaków na całym ciele! Powoli wszystko jednak wraca do normy!
-------> cześć!

PostNapisane: wtorek, 5 października 2004, 21:32
przez Alberciak
Ja także życzę szybkiego powrotu do pełnej sprawności. Niestety oprócz tego że coraz wiecej złomu jeździ po naszych drogach , to kierowcy zasiadający za kierownicą tych złomów cierpią na zanik instynktu samozachowawczego. Nie pomoże zachowanie ostrozności jeżeli człowieka opuści szczęście

PostNapisane: środa, 6 października 2004, 08:21
przez Lukasz_Kangoo
Brada

Myślę, że Twoją sprawą powinien zająć się nasz klubowy Szaman ;)
Ale tak na powiażnie, cieszę się, że nic Wam się poważnego nie stało. Wracajcie szybko do zdrowia.
Widzę, że nie bez powodu Renoofki dostają najlepsze oceny NCAP ;)

PS. Jak możesz to podeślij zdjęcia.